I jeszcze żółte pomidory kiszone w ćwiartkach

Kiszone pomidory z ostatniego przepisu wyszły tak dobre (i tak szybko się skończyły!), że postanowiłam zrobić kolejne. Wczoraj rano - targ w Tarczynie. Tam sprawdzenie sprzedawcy, starsza para, która o pomidorach wie wszystko... Odmiany: malinowe, podłużne, paprykowe, sakiewki, bycze serca, żółte. Te ostatnie - moje ulubione, bardzo owocowe, mięsiste.

Kupiliśmy trochę podłużnych czerwonych, żółtych i paprykowe. Paprykowe to z kolei tegoroczne odkrycie - niesamowicie słodkie, bardzo miękkie w dotyku, świetnie obierają się ze skórki. Łącznie tych odmian wzięliśmy kilkanaście kilo na przecier do słoików, ale trochę poszło do kiszenia.


ŻÓŁTE POMIDORY KISZONE
W ogóle żółte pomidory to nasza stara, legendarna kiszonka sprzed dobrych paru lat - wtedy wyszły nam o smaku ananasów. Czy uda się powtórzyć ten smak? Nie mam pojęcia. ;) Tym razem pokroiliśmy pomidory w ćwiartki. Do dużego słoja, który ma 2,5 litra, ładowałam je partiami, po kilogramie. Na każdy kilogram pomidorów dałam tym razem około pół łyżki soli i kilkanaście kulek ziela angielskiego. W sumie w największym słoiku zmieściło się około 2,5 kilograma.

PAPRYKOWE POMIDORY KISZONE
W środkowym słoiku pomidorki paprykowe - jestem bardzo ciekawa ich smaku. Tu do litrowego słoja weszło około kilograma pomidorów. Oprócz soli i ziela angielskiego dodałam duży ząbek czosnku wyciśnięty przez praskę.

Myślę, że wszystkie odmiany pomidorów nadają się do kiszenia - eksperymentujcie z tym, co uda Wam się kupić. Można uzyskać naprawdę niesamowite smaki, bo fermentacja wydobywa z pomidorów owocowe, ciekawe nuty.