niedziela, 28 maja 2017

O kimjangu - czyli czasie przygotowywania kimchi na zimę - pisze Suki Kim

W poruszającej książce Suki Kim „Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit” znalazłam opis przygotowywania kimchi przez studentów uniwersytetu.

Obywatele Korei Północnej naprawdę nie mają lekko. Poddawani nieustannemu praniu mózgu, podlegają 10-letniej służbie wojskowej (kobiety 7-letniej), a od dziecka wykonują szereg prac społecznych. Studenci PUST - międzynarodowej (!) i elitarnej uczelni, na której autorka była wykładowcą, nie tylko pielą chwasty na terenie kampusu, pracują na budowach i trzymają warty przed ośrodkiem „kimirsenizmu”...

czwartek, 25 maja 2017

Herbaty z fermentowanych liści: jabłoni, truskawki i poziomki


Zrobiłam kolejne herbaty. Do liści mirabelki dołączyły liście: jabłoni, truskawki i poziomki. Wszystko z roślin, których nie użytkujemy „owocowo”, oczywiście eko, bo nic się u nas nie pryska. Jabłonie w tym roku odpoczywają, jabłek nie będzie, można więc rwać bez obawy liście. Truskawki to rośliny, które dawno temu uciekły z uprawy (i jedyny ślad, jaki pozostał po ogródkach dziadków i rodziców). Poziomki przyszły z lasu, rosną sobie w krzakach, owocują kapryśnie.

Zdjęcie obok przedstawia herbaty tuż po etapie fermentacji, przed suszeniem. Cała procedura jest identyczna, jak w przypadku liści mirabelki - ten proces opisałam dokładnie tutaj.

Jak wyszły kolejne herbaty? Przedstawiam małą galerię zdjęć oraz opinie kiperów. :)

niedziela, 21 maja 2017

Moi przyjaciele kiszą #3 (a także degustują i konstruują)

Marcin S., wyjeżdżając na dwa tygodnie, znalazł w lodówce botwinkę i kefir. Zakisił je razem według przepisu z książki Aleksandra Barona „Kiszonki i fermentacje”. Jednak nie był zadowolony z uzyskanego efektu. „Użyłem kefiru, który z składzie miał mleko w proszku. Mam wrażenie, że botwinka nie przefermentowała prawidłowo.” - mówi Marcin. Może kefir był za mało aktywny? Do kiszenia można też używać serwatki czyli odpadu pozostałego po produkcji sera.

czwartek, 18 maja 2017

Ciekawe kupne kiszonki z naszej okolicy

Dzisiaj galeria kupnych kiszonek. Takie nabytki traktuję jako nowe inspiracje. Wszystko do kupienia niedaleko od nas - Warszawa i okolice.

Czosnek kiszony w całych główkach, pochodzi z Litwy. Nabyty w warzywniaku na bazarku w Piasecznie. Jest bardzo dobrze ukiszony, kwaśny. Ząbki są szkliste. Dominuje smak czosnku. Cena jest zawrotna - 70 zł/kg. Jedna główka to koszt około 4,50 zł.

niedziela, 14 maja 2017

O pochodzeniu kefiru w reportażu Hanny Krall

W znakomitym zbiorku reportaży Hanny Krall „Na wschód od Arbatu” znalazłam bardzo ciekawą historię na temat zdobycia przez Rosjan technologii produkcji kefiru. Bohaterką jest Irina, młoda pracownica Zakładów Mleczarskich Nr 1 im. Gorkiego w Moskwie.

„Sześćdziesiąt lat temu kefir robiono tylko na Kaukazie, a górale otaczali produkcję tajemnicą. Błandow, ówczesny właściciel fabryki, posłał na Kaukaz robotnicę Irinę Makarową z delikatną misją: zdobyć sekret i pilnie strzeżone grzybki.

czwartek, 11 maja 2017

Herbata z fermentowanych liści mirabelki

Od dawna słyszałam o tym, że można wyprodukować herbatę z liści różnych roślin (nie będących botanicznie herbatą), które poddaje się procesowi fermentacji. Chyba najbardziej znany jest tzw. koporski czaj przygotowywany z liści wierzbówki kiprzycy (iwan-czaj). Jest to napój popularny na terenie byłego Związku Radzieckiego.

Pomimo, że wierzbówka w niektórych regionach występuje masowo, także w Polsce, to akurat w naszej okolicy znam tylko jedno jej stanowisko, przy szosie asfaltowej - z oczywistych względów nie chciałam pozyskiwać tam surowca. Ostatnio znalazłam jednak w sieci ciekawe nagranie, które zainspirowało mnie do wypróbowania innych liści. Okazało się, że mamy na działce lub w jej okolicach mnóstwo roślin, których liście możemy fermentować na tego rodzaju herbatki. Eksperymenty zaczęłam od mirabelki.

niedziela, 7 maja 2017

Injera czyli etiopskie placki z fermentowanej miłki abisyńskiej

Miłka abisyńska, zwana inaczej teffem (tefem), to zboże pochodzące z Etiopii. Jest to trawa z rodziny wiechlinowatych - kilka traw z tej rodziny występuje dziko w Polsce. Miłka wytwarza maleńkie nasiona, bogate  między innymi w żelazo. Nie zawiera glutenu. Obecnie uprawia się ją także w Indiach, Australii i Stanach Zjednoczonych.

Tradycyjne etiopskie placki z fermentowanego tefu przypominają naleśniki. Różnica jest taka, że smaży się je tylko z jednej strony i pod przykryciem. W ten sposób jedna strona placka jest gładka, a druga robi się tak jakby na parze i powinna przypominać strukturą gąbkę. To za sprawą bąbelków w cieście.

czwartek, 4 maja 2017

Fermentowane ziarna - eksperymenty

Eksperymentuję, eksperymentuję...

Te czarne kotleciki zainspirowane są falafelami Piotrka. Zrobiłam je z czarnej soczewicy tzw. belugi. Wykonałam je bardzo podobnie jak robi się falafele lub placki z fasolki czarne oczko. Namoczyłam soczewicę na parę godzin, zblendowałam, dodałam sól i łyżeczkę soku z aktywnej kiszonki, która akurat była pod ręką. Jedyna różnica - tu nie da się odseparować łupinek, ale to nie ma znaczenia - są o wiele miększe niż te z fasoli. Po dobie w temperaturze pokojowej ciasto było ładnie sfermentowane - usmażyłam z niego małe kotleciki.

Co jeszcze fermentuje sobie na parapecie?