Pomysł na tę potrawę powstał podczas gotowania zwyczajowej kapusty z grzybami na święta. Oprócz kapusty białej, mieliśmy zakiszony słój kapusty czerwonej. Dla uniknięcia monotonii postanowiliśmy przyprawić ją zupełnie inaczej - na słodko-kwaśno, owocowo i korzennie.
SKŁADNIKI:
2 kg kiszonej kapusty czerwonej, najlepiej domowej (drobno siekanej) - przepis,
kilka „zimowych jabłek” (mogą być kwaśne),
2 duże, słodkie pomarańcze,
2-3 garście dużych słodkich rodzynek typu „jumbo”,
olej kokosowy lub oliwa z oliwek - kilka łyżek,
goździki, gałka muszkatołowa, cynamon, anyż, imbir świeży lub mielony, ziele angielskie, pieprz,
miód - najlepiej gryczany, do smaku.
środa, 24 grudnia 2014
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Kiszonki na Wigilię
Witam w grudniu tych wszystkich, którzy trafili tu w poszukiwaniu tradycyjnych smaków kiszonych produktów. Dziś parę słów o wieczerzy wigilijnej - oczywiście w kontekście kiszonek.
Potrawy jadane podczas czasu świątecznego to prawdziwa podróż w czasie. Nie uległy one prawie wcale kulinarnym modom, którym podlega nasz jadłospis w pozostałych porach roku. Wigilijny zestaw, choć zróżnicowany regionalnie, to przeważnie starodawne dania, przygotowane z lokalnych produktów, które dominowały w spiżarni w sezonie zimowym. Mamy tu zatem takie składniki, jak suszone grzyby i owoce, kasze, mak, orzechy, miód, no i kiszonki. :)
wtorek, 21 października 2014
Sezon na wszystko
W naszej spiżarni w tej chwili bogato od kiszonek. Większość dużych słojów zajęta.
Na zdjęciu od lewej:
• kiszone ogórki duże tarte (na zupy) - wykonał je Sahib,
• kapusta kiszona biała (z dodatkiem marchewki i kminku),
• kiszona marchewka po tatarsku (już nieco wyjedzona),
• kiszone ogórki w całości.
Na zdjęciu od lewej:
• kiszone ogórki duże tarte (na zupy) - wykonał je Sahib,
• kapusta kiszona biała (z dodatkiem marchewki i kminku),
• kiszona marchewka po tatarsku (już nieco wyjedzona),
• kiszone ogórki w całości.
czwartek, 11 września 2014
Kiszona czerwona kapusta - najulubieńsza
Pora na moją ulubioną kiszonkę. To czerwona kapusta, z nieznanych mi przyczyn w postaci kiszonej praktycznie nieobecna w handlu. A jeśli się trafia, to przeważnie z niepotrzebnymi dodatkami octu, cukru i kwasku cytrynowego (czytajcie etykiety!). Na szczęście jest to bardzo prosta kiszonka, którą bez trudu zrobi nawet początkujący. Przygotowuje się ją podobnie jak kapustę białą. Jedna uwaga: liście kapusty czerwonej są twardsze i wymagają mocniejszego rozdrobnienia.
piątek, 18 lipca 2014
Kimchi - koreańska kiszonka dla odważnych
Na blogu o kiszonkach nie może zabraknąć przepisu na koreańskie kimchi (spolszczone: kimczi), nawet jeśli autorka bloga jest z potrawą na bakier. O ile lubię poszczególne składniki kimchi - imbir, czosnek, nawet chili w rozsądnej ilości - to ich połączenie, w dodatku z kiszoną rzodkwią, jest dla mnie za mocne. Kimchi to jednak dobra propozycja dla poszukujących egzotycznych i mocnych smaków.
piątek, 4 lipca 2014
Zrozumieć bakterie mlekowe
W poprzednim wpisie opisałam 4 fazy fermentacji. Wiemy już, że nie byłoby kiszonek bez bakterii mlekowych.
Co zatem lubią bakterie mlekowe? Jak je wspomóc w zdobyciu dominacji w naszych słojach i beczułkach?
Co zatem lubią bakterie mlekowe? Jak je wspomóc w zdobyciu dominacji w naszych słojach i beczułkach?
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Na czym polega kiszenie
Kiszenie (kwaszenie) to nic innego jak fermentacja mlekowa. Inaczej mówiąc zespół rozmaitych reakcji chemicznych, które towarzyszą działalności bakterii mlekowych. W uproszczeniu cały proces polega na zamianie cukrów zawartych w tkankach roślinnych na kwas mlekowy, który - w odpowiednim stężeniu - zabezpiecza produkty przed gniciem.
Zdaję sobie sprawę z własnej niewiedzy mikrobiologicznej i chemicznej. Zawsze robiłam kiszonki w sposób intuicyjny (jak nasze babcie), a po literaturę fachową sięgnęłam zupełnie niedawno. Okazała się fascynująca. Naukowe opracowania dotyczące kiszenia czyta się jak zajmującą powieść historyczną. Oto mamy niepozorne bakterie mlekowe, których początkowy stosunek w produkcie jest bardzo niekorzystny (jeden do kilku, a nawet kilkudziesięciu tysięcy). W odpowiednich warunkach zaczynają się jednak namnażać i wypierać inne, niepożądane bakterie (np. octowe, masłowe) oraz grzyby (np. drożdże, pleśnie). Jest to walka rodzaju „bakterie mlekowe kontra reszta świata”. W sposób przystępny przedstawia to obrazek, który dla Was narysowałam. Jeśli macie ochotę raczej na wzory chemiczne, to polecam Biblioteczkę Kiszonkarza. :)
Zdaję sobie sprawę z własnej niewiedzy mikrobiologicznej i chemicznej. Zawsze robiłam kiszonki w sposób intuicyjny (jak nasze babcie), a po literaturę fachową sięgnęłam zupełnie niedawno. Okazała się fascynująca. Naukowe opracowania dotyczące kiszenia czyta się jak zajmującą powieść historyczną. Oto mamy niepozorne bakterie mlekowe, których początkowy stosunek w produkcie jest bardzo niekorzystny (jeden do kilku, a nawet kilkudziesięciu tysięcy). W odpowiednich warunkach zaczynają się jednak namnażać i wypierać inne, niepożądane bakterie (np. octowe, masłowe) oraz grzyby (np. drożdże, pleśnie). Jest to walka rodzaju „bakterie mlekowe kontra reszta świata”. W sposób przystępny przedstawia to obrazek, który dla Was narysowałam. Jeśli macie ochotę raczej na wzory chemiczne, to polecam Biblioteczkę Kiszonkarza. :)
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Kiszone liście winorośli i gołąbki dolma
Liście winorośli przeznaczone do zawijania małych bliskowschodnich gołąbków można kupić w sklepach z orientalną żywnością. Z powodzeniem można je także w prosty sposób przygotować w domu. Dysponuję sporym szpalerem starej, zapuszczonej winorośli, która rodzi małe i dość kwaśne owoce. Czasem używam ich do zrobienia paru słoików przecieru, jednak podstawowym produktem winorośli, który użytkuję, są właśnie liście. Od kilku lat, odkąd odkryliśmy z Sahibem tę potrawę, zachwycamy się maleńkimi gołąbkami dolma.
(- Koniecznie dodaj, że to nie gołąbki, tylko mysikróliki - mówi Sahib. Faktycznie, do najmniejszych z nich wystarcza łyżeczka farszu.)
(- Koniecznie dodaj, że to nie gołąbki, tylko mysikróliki - mówi Sahib. Faktycznie, do najmniejszych z nich wystarcza łyżeczka farszu.)
środa, 18 czerwca 2014
Kwas z młodych buraków na miodzie - bezglutenowy
Zrobiony według tego przepisu. Zrobiliśmy go z małych, młodych buraków, krojonych w ćwiartki. Ukłon w stronę Sahiba, któremu chciało się te maleństwa obierać. Pomyślałam o zrobieniu wersji bezglutenowej. Tradycyjnie do kwasu buraczanego daje się kawałek razowego chleba. Ja stosowałam wcześniej łyżkę zakwasu chlebowego, żytniego.
MODYFIKACJE PRZEPISU:
Zamiast zakwasu chlebowego dodałam 2 łyżeczki „z górką” miodu gryczanego (na słój 2,5-litrowy).
Zaszczepiłam około 2-3 łyżek soku z kiszonego selera.
W ramach eksperymentu dodaliśmy 3 liście buraka, a także kilka liści czerwonej porzeczki.
MODYFIKACJE PRZEPISU:
Zamiast zakwasu chlebowego dodałam 2 łyżeczki „z górką” miodu gryczanego (na słój 2,5-litrowy).
Zaszczepiłam około 2-3 łyżek soku z kiszonego selera.
W ramach eksperymentu dodaliśmy 3 liście buraka, a także kilka liści czerwonej porzeczki.
piątek, 13 czerwca 2014
Młoda kapusta kiszona w całej główce
O kiszeniu kapusty w całych główkach pierwszy raz usłyszałam od Taty Sahiba. Taką kapustę wykorzystywano do zawijania gołąbków i była ponoć pyszna. W literaturze spotkałam się z opisem przemysłowego kiszenia w ten sposób. W dużych beczkach lub silosach umieszczano całe główki między warstwami normalnej szatkowanej kapusty białej. Ta metoda oczywiście wymaga olbrzymich ilości surowca i wielkiego pojemnika do przechowywania, co wyklucza zastosowanie jej w małej kuchni.
Dlaczego jednak nie spróbować z młodą kapustą robioną na wzór ogórków małosolnych? Kapusta kosztuje teraz grosze, więc ryzyko jest minimalne.
wtorek, 10 czerwca 2014
Po co nam kiszonki w erze lodówek
Odkąd lodówki na dobre zawitały do gospodarstw domowych, utrwalanie żywności w postaci przetworów straciło na znaczeniu. Trend ten znajduje odzwierciedlenie w książkach kucharskich, w których coraz mniej przetworów - jeśli są, to raczej wymyślne, z luksusowymi dodatkami, niż takie zwyczajne dżemy albo kiszonki, jakie robiły nasze babcie. Poza tym przez cały rok możemy kupować świeże owoce i warzywa (choć w środku zimy wartość „plastikowych” pomidorów jest mocno dyskusyjna).
Stąd naturalne, że pojawia się pytanie: po co w ogóle przygotowywać domowe kiszonki? Narysowałam dla Was ten ładny obrazek i spróbuję w paru słowach przekonać, że warto.
Stąd naturalne, że pojawia się pytanie: po co w ogóle przygotowywać domowe kiszonki? Narysowałam dla Was ten ładny obrazek i spróbuję w paru słowach przekonać, że warto.
piątek, 6 czerwca 2014
Kiszony kalafior - różyczki
Kiszony kalafior to kiszonka zalewana wrzątkiem (w literaturze takie kiszonki określa się mianem: „parzona”). Do tej pory nie spotkałam się z takim wyrobem, jednak ze względu na nieduży koszt, dostępność kalafiorów i niewielką pracochłonność postanowiłam przeprowadzić eksperyment. Wyszło wyśmienicie, zachęcam do spróbowania! Na próbę możecie zrobić tak jak ja: 2-3 rozdrobnione różyczki w litrowym słoiku po miodzie. (U nas taki słoik prawie zniknął podczas jednego obiadu - cudem uratowałam kilka różyczek do zdjęcia.)
piątek, 30 maja 2014
Kiszona marchewka po tatarsku (tarta)
Kiszoną marchewką przygotowaną w ten sposób jedliśmy z Sahibem pierwszy raz na Krymie pod koniec lat 90. Na ulicznych straganach Tatarki sprzedawały ciekawe potrawy swojej kuchni, przygotowane ze świeżych warzyw i mocno przyprawione. Jedną z naszych ulubionych były bakłażany - kiszone? marynowane? - rozcięte wzdłuż i nadziewane mocno czosnkową, kiszoną marchewką, startą na drobnych oczkach. Potrawa była podawana na zimno, z dodatkiem oliwy, w każdym razie bardzo tłusta i sycąca. Postanowiliśmy odtworzyć ten przepis w domu, metodą prób i błędów, a właściwie jego część - aromatyczne marchewkowe nadzienie.
wtorek, 27 maja 2014
Naczynia do kiszenia
Na zdjęciu przedstawiam Wam wybór naczyń, które najczęściej stosujemy do kiszenia. Niektóre z nich mają też inne zastosowania. Najważniejsze, by używać naczyń odpornych na kwasy. Proces kiszenia to fermentacja mlekowa = nieustanne reakcje chemiczne.
piątek, 23 maja 2014
Naturalny kwas buraczany
Zaczynam bloga od przepisu nietypowego. W ogóle maj to pora nietypowa na kiszonki, może z wyjątkiem ogórków małosolnych (które też powinny się tu kiedyś pojawić).
Kiszonki kojarzą się z jesiennym zabezpieczaniem zbiorów na zimę. Dawniej, gdy nie było lodówek, w ogóle domowe przetwory były bardziej powszechne niż obecnie. Mimo to zachęcam do własnego przetwórstwa. I choć zawsze byłam na bakier z chemią teoretyczną, to jej zastosowanie w kuchni okazuje się bardzo intuicyjne i przystępne.
Domowy kwas buraczany można zastosować do przygotowania barszczu lub botwiny. Jest to także idealny napój na upały: popijam rozcieńczony pół na pół z wodą, z dodatkiem lodu.
Kiszonki kojarzą się z jesiennym zabezpieczaniem zbiorów na zimę. Dawniej, gdy nie było lodówek, w ogóle domowe przetwory były bardziej powszechne niż obecnie. Mimo to zachęcam do własnego przetwórstwa. I choć zawsze byłam na bakier z chemią teoretyczną, to jej zastosowanie w kuchni okazuje się bardzo intuicyjne i przystępne.
Domowy kwas buraczany można zastosować do przygotowania barszczu lub botwiny. Jest to także idealny napój na upały: popijam rozcieńczony pół na pół z wodą, z dodatkiem lodu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)