Kiszoną marchewką przygotowaną w ten sposób jedliśmy z Sahibem pierwszy raz na Krymie pod koniec lat 90. Na ulicznych straganach Tatarki sprzedawały ciekawe potrawy swojej kuchni, przygotowane ze świeżych warzyw i mocno przyprawione. Jedną z naszych ulubionych były bakłażany - kiszone? marynowane? - rozcięte wzdłuż i nadziewane mocno czosnkową, kiszoną marchewką, startą na drobnych oczkach. Potrawa była podawana na zimno, z dodatkiem oliwy, w każdym razie bardzo tłusta i sycąca. Postanowiliśmy odtworzyć ten przepis w domu, metodą prób i błędów, a właściwie jego część - aromatyczne marchewkowe nadzienie.
SKŁADNIKI:
1 kg marchwi,
2-3 ząbki czosnku,
łyżka kminku - opcjonalnie (nie każdy lubi),
1 łyżeczka soli kamiennej (ok. 10 g).
WYKONANIE:
Marchew oskrobać, umyć. Zatrzeć na drobnej tarce. Ja używam do tego miksera z obrotową tarką. Polecam to rozwiązanie, bo bardzo skraca przygotowanie surowca.
Czosnek wycisnąć przez praskę lub bardzo drobno posiekać.
Połączyć wszystkie składniki i dokładnie wymieszać.
Umieścić w odpowiednio dużym szklanym lub glinianym naczyniu. Marchew powinna być całkowicie przykryta sokiem - jeśli wypływa, można przycisnąć ją spodeczkiem albo wypełnioną wodą miseczką.
Idealnie byłoby umieścić naczynie w temperaturze około 18°C.
Po 2-4 dniach - w zależności od temperatury - kiszonka powinna być gotowa (warto sprawdzać co jakiś czas).
Gotową umieścić w lodówce.
ZASTOSOWANIE:
Jako samodzielna surówka (można doprawić oliwą lub olejem słonecznikowym tłoczonym na zimno, ulubionymi ziarnami), dodatek do innych surówek, kanapek itp.
Jako nadzienie do sajgonek, naleśników, zapiekanego bakłażana, kabaczka, zapiekanek z warzyw, kaszy itp.
DODANE 22.10.2014:
Dziś pierwszy raz dodałam taką marchewkę do zupy, wyszło... wyśmienicie! Pomysł bazuje na zupie ogórkowej, którą robi się z tartych kiszonych ogórków. Tutaj podobnie - gotujemy jarzynówkę, na koniec dodajemy kilka łyżek kiszonej tartej marchwi.
Jako bohater tego marchewkowego wpisu, mam do Tofalarii uprzejmą prośbę o wzbogacenie go jednym z naszych zdjęć z targu z warzywami w Sudaku, na Krymie. Właśnie na tym targu za drobne Hrywny zazwyczaj kupowaliśmy kiszoną marchewkę i bakłażany. Mieszkaliśmy kilka kroków od tego targu u pewnej uprzejmej starszej pani w altance obrośniętej winoroślą.
OdpowiedzUsuńW obecnych czasach, po anektowaniu Krymu przez Rosję, takie zdjęcie ma naprawdę historyczną wartość.
tu się czuje zbity z pantałyku, nie wiedziałem, że się kisi marchewki - udostępniam na FB PiZ (dawne Korzystne Zakupy)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńA gdzie kolendra? Krymska marchewka poza tym, że jest czosnkowa jest mocno kolendrowa.
OdpowiedzUsuńMożna dodać kolendrę.
UsuńDziś mam w planach wizytę w ekohurtowni ( to moje określenie na odkryty niedawno sklep). Spróbuje wiec dziś zakupić taka marchewkę modląc sie o tempo, bo w przyszłym tygodniu będę na wyjeździe służbowym i nijak mi ta sie nie da słoja zabrać :)))
OdpowiedzUsuńJuz "nastawione" :)
UsuńMam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami. :)
UsuńWczoraj skosztowalam i nawet bez kminku i kolendry jest po prostu super smaczne. Nigdy nie jadłam takiej marchewki , a trochę juz żyje na tym padole :))) jako próżnię ten słoik to po powrocie z delagacji nastawie sobie drugi z kolendrą. Mam kolendrę w ziarenkach. Dodać je w całości, czy utłuc w moździerzu ?
UsuńCieszę się, że smakuje. Kminek zwykle dodaję w całości, ale po prostu lubię go potem rozgryzać. Myślę, że można dać też zmielony albo utłuczony - zwłaszcza jeśli nie przepadasz za znajdowaniem takich ziarenek w gotowej surówce :) I podobnie z kolendrą. Ja bym na przykład kolendrę zmieliła, i to drobno, bo nie przepadam za tymi ostrymi krawędziami popękanych ziarenek.
UsuńZdjecie wyszlo mi nienajlepsze, bo "telefonicznie", ale nie moglam nie rozpropagowac twej marchewki i linku tu do tego wpisu :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/nika.notatkiniki#!/photo.php?fbid=1450377315217557&set=pb.1438724603049495.-2207520000.1403871997.&type=1&theater
Dzięki za polecenie!
UsuńChciałam się upewnić-nie zalewamy marchewki wodą?
OdpowiedzUsuńNie dodajemy wody - robimy tak, jak kiszoną kapustę, czyli ugniatamy marchew z solą, by puściła sok. Ten sok zapewni beztlenowe środowisko.
UsuńA ja dzis znow po raz kolejny zrobilam te marchwke:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Ja z kolei zainspirowałam się Twoją tapenadą. Pozdrawiam.
UsuńPrzyszlam skuszona zachwytami Niki. Wlasnie zabieram sie za tarcie marchewki :) Dam znac, jak wyszlo : )
OdpowiedzUsuńCieszę się i czekam na wieści. ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń