czwartek, 27 lipca 2017

Jak przekonac innych do kiszenia, ale nie wyjść na nawiedzonego?

Trudne pytanie, prawda? Wielu znajomych już wie, że zajmuję się kiszeniem. Naturalnie więc pytają mnie, jak to robić, co kiszę, w czym kisić, od czego zacząć. Wtedy zapalają mi się lampki w oczach i zaczynam nawijać jak nakręcona... Próbuję przekazać różne doświadczenia (zdobywane w końcu od paru lat), a także zarazić entuzjazmem. Nagle przyłapuję się na tym, że gadam jak nawiedzona. Robię wykład, podniecam się fermentowaniem herbat, kiszeniem kalafiorów, zakwasami z gryki. Rozważam różnice między preferencjami różnych bakterii i drożdży. Co mieszać, a co chronić od tlenu. I tak dalej, i tak dalej - nuda!



Prawda jest taka, że fermentacja wciąga i łatwo ulec fascynacji. Jednak wciąga przede wszystkim tych, którzy sami próbują - kiedy ktoś ukisi swój pierwszy kwas buraczany albo odważy się upiec pierwszy chleb, to prawdopodobnie sam dojrzeje z czasem do tego, by próbować więcej. Może zrobi kwas z innego warzywa, może sfermentuje grykę albo jakieś orzechy.

Najlepiej chyba:
• na początek nie zasypywać mnóstwem informacji, podsunąć jakiś prosty przepis,
• dać spróbować coś spektakularnego i prostego do wykonania - i ewentualnie podzielić się przepisem.

Czyli klasycznie wędka zamiast ryby. ;)

A Wam zdarza się nawiedzona nawijka o fermentacji albo innych pasjach?

2 komentarze:

  1. Kiedyś zachęcałam kogoś do kiszenia kapusty i ten ktoś tylko tyle miał do powiedzenia"po co tyle zachodu jak można kupić w sklepie ew. na targu gotową,nie widzę różnicy " - koniec dyskusji.Wyszłam na dziwaczkę która nie .ma co robić tylko kisi kapustę. Ostatnio kupowałam malutkie patisony i pani jak dowiedziała się że do kiszenia to zaniemówiła a potem powiedziała że patisony to tylko marynowane.Uważam że najlepiej jest poczęstować kiszonką swojej roboty.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio zawiozłam rodzinie moje kiszone ogórki i wreszcie potraktowali mnie z podziwem, bo były świetne, a wcześniej jak nawijałam na te tematy to też już chyba nie mogli słuchać. Ale uwierzyli i zrozumieli, i wiele osób z mojego otoczenia już zaczyna własne eksperymenty. Także etap dziwaka mam już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz!