W Japonii znana jest metoda kiszenia warzyw w miso. W ten sposób kisi się też miękkie żółtka lub całe jaja ugotowane na twardo - wkładając w zagłębienia w miso. Sposób ten przytacza Sandor Katz w „Sztuce fermentacji” (w polskim wydaniu na s. 477).
W Polsce miso jest przeważnie dość drogie. Na opakowaniu tego, które miałam, nie znalazłam żadnej informacji o tym, czy jest ono cały czas aktywne fermentacyjnie, czy pasteryzowane (opakowanie opatrzono napisami po chińsku...). Nie dysponując więc dużą ilością miso (zrobienie samemu to na razie dla mnie wyższa szkoła jazdy), postanowiłam użyć to, co mam jako zamiennik soli w zwykłej zalewanej kiszonce. Na testowe warzywo wybrałam kalafior.
Składniki:
kilka różyczek kalafiora,
płaska łyżka ciemnego miso,
woda.
Przygotowanie:
Kalafior podzieliłam na mniejsze kawałki, umieściłam w weku 0,6 l. Miso rozpuściłam w pół szklanki chłodnej wody, wlałam do kalafiora, a pozostałe miejsce uzupełniłam wodą. Zamknęłam szczelnie, poobracałam słoik, żeby miso rozłożyło się możliwie równomiernie. Odstawiłam na 4 dość ciepłe dni na kuchenny blat (na spodku, fermentacja przebiegała dość burzliwie), potem przeniosłam do lodówki.
Wrażenia:
Otworzyłam po 3 kolejnych dniach. Kalafior bardzo kwaśny, smak podobny do kalafiorów, które kisiłam w zwykłej solance, jednak wyczuwalny jest też delikatny aromat miso. Przypomnę, że kalafior jest tym warzywem, które po ukiszeniu powinno przypaść do gustu wszystkim tym osobom, które lubią śmierdzące sery. Zapach jest bardzo mocny, ale w żadnym wypadku nie jest odrzucający! Można powiedzieć, że to taki warzywny odpowiednik gorgonzoli.
Część kalafiora zjadłam w postaci różyczek. Potem odlałam trochę płynu (użyłam go do zupy), a resztę zmiksowałam blenderem na masę przypominającą wyglądem i konsystencją mus jabłkowy - potrzebowałam akurat czegoś do przełożenia gryczanych naleśników. Kwaśno-słony smak tej masy fajnie pasował jako nadzienie do dość neutralnych placków.
Wow to swietne. Faktycznie sa problemy z informacja na temat Pasteryzowanego lub nie miso - oni po prostu tego tam nie zamieszczaja.
OdpowiedzUsuńW UK przeszedlem kilometry azjatyckich supermarketow i zero informacji o tym. Raz tylko natknalem sie na miso w sklepie ze zdrowa zywnoscia w plastikowym pudelku w lodowce z informacja, ze jest niepasteryzowane i bylo w lodowce - ale to bylo produkowane w UK. A propos azjatyckich fermentacji: Sandor Katz na swoim kanale na YT zaczal publikowac swietne mini dokumenty ze swoich podrozy do Chin - polecam goraco:
People's Republic of Fermentation // Episode 01: Mrs. Ding's Pickles
https://www.youtube.com/watch?v=M4elw9rIs9Y
People's Republic of Fermentation // Episode 02: A Taste Of The Countryside
https://www.youtube.com/watch?v=Yeom3i4KzA0
People's Republic of Fermentation // Episode 03: Chili Bean Paste, At The Heart Of Flavor
https://www.youtube.com/watch?v=rGKX3nHItq4
Swietnie zrealizowane ;-)
Super, dzięki! Właśnie się ogarniam po wyjeździe, jak tylko wszystko upiorę, to z przyjemnością pooglądam.
Usuń