niedziela, 11 czerwca 2017

Kiszone szparagi białe

Druga próba - te są w porządku.
Szukając materiałów o kiszonkach w polskiej tradycji kulinarnej trafiłam między innymi na szparagi kiszone po pakosławsku.

Postanowiłam zrobić własną wersję tego przepisu. Na zdrowy rozum, szparag jak każde inne (nie ciemnozielone) warzywo powinien się bez problemu ukisić.

Pomimo tej pozornej prostoty pierwsza próba niestety się nie udała. Dopiero za drugim razem ukisiły się prawidłowo.

Co zawiniło przy pierwszej próbie? Prawdopodobnie to, że miękkie główki szparagów były mocno ściśnięte i po całym dniu stania w cieple w sklepie po prostu nadgniły, a ja nie zwróciłam na to uwagi. W słoiku te końcówki wystawały lekko z wody - to prosta droga do porażki. Może gdybym włożyła je główkami w dół, fermentacja poszłaby w dobrą stronę?
Pierwsze koty za płoty - ładnie wyglądają, ale... zepsuły się!

Drugi słoik nastawiłam staranniej. Szparagi pokroiłam kawałki ok. 5 cm, dobrze zanurzyłam w solance, docisnęłam małą szklaną miseczką i dopiero na to nałożyłam wieczko od weka. W ten sposób miałam gwarancję, że wszystkie kawałki są naprawdę dobrze zanurzone.

Składniki:
pęczek białych szparagów (lub więcej - ile zmieści się w słoju),
listek laurowy, ziele angielskie, łodygi lub nasiona kopru, opcjonalnie gorczyca,
(w przepisach występują te same przyprawy, które daje się do ogórków - chrzan, liście porzeczki lub dębu - niestety nie miałam ich w zasięgu),
ząbek czosnku,
woda,
sól kamienna.

Przygotowanie:
Szparagi przygotowałam jak do gotowania. Odcięłam drewniejące końcówki, obrałam. Pokroiłam na kilkucentymetrowe odcinki. Do słoika wsypałam 2/3 łyżki soli kamiennej, dodałam 2 listki laurowe, parę kulek ziela angielskiego, 2 łyżeczki nasion kopru, odrobinę kulek gorczycy, ząbek czosnku - rozkrojony. Dolałam trochę zimnej wody (używam zimnej wody bezpośrednio z kranu - mamy dobrą wodę), zamieszałam, żeby sól się rozpuściła i włożyłam szparagi. Od góry położyłam małą szklaną miseczkę, aby utrzymać szparagi całkowicie zanurzone. Dopełniłam słój wodą i szczelnie zamknęłam. Odstawiłam w ciepłe miejsce - w kuchni w ciągu dnia było ponad 20°C.

Wrażenia:
Wrażenia opiszę na podstawie tego słoja, który się udał. Kiszone szparagi są niesamowicie chrupkie, kwaskowe, mają posmak szparagów (i jeśli Was to ciekawi - zapach moczu po takich szparagach jest identyczny jak po nie-kiszonych...). Wyczuwalny jest aromat dodanych przypraw. Grubsze kawałki mogą być nieco łykowate, dlatego lepiej do kiszenia od razu pokroić je na krótkie odcinki. Ze względu na to, że niektóre łodygi były naprawdę grube i miały w sobie nieco goryczki, solanka po szparagach wyszła gorzkawa i nie wykorzystaliśmy jej do niczego (zwykle wykorzystujemy wodę po kiszeniu do zupy, do kiszenia orzechów albo po prostu wypijamy - ta nie była smaczna).

Nastawiłam też zielone szparagi. Na pewno dam znać, co wyszło.

2 komentarze:

  1. Nastawiłam właśnie zielone szparagi/dolne części -główki zjedliśmy/ciekawa jestem jak wyjdą.Na wszelki wypadek dałam 2 łyżki startera z kiszonej kapusty.
    Dzięki za kimczi i kwasek z truskawek -jest rewelacyjny jako dodatek do wody mineralnej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, proszę, czy zielone wyszły. Bo u nas... dolatuje taki zapach z okolicy słoika, że chyba zatkam nos i je zutylizuję!
      A przepis na kwas zamieszczę - jest banalny.

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz!