Cukinia jeszcze na wolności - tuż przed wekowaniem. |
Składniki:
cukinie,
dymka (szczypior),
sos: papryka czerwona świeża, imbir świeży, ząbki czosnku, miód, dobry sos sojowy (naturalnej fermentacji), papryka słodka mielona, papryka ostra mielona (np. koreańska czyli gochugaru), ewentualnie cebulki z dymki,
sól kamienna.
Wykonanie:
Cukinia i dymka - zasolone. Za chwilę przykryję talerzykiem i dobrze docisnę! |
Dwie uwagi:
1. To kimchi wyszło mocno „czosnkowe” - głównie za sprawą dymki. Można ją więc w przepisie pominąć, albo dać sam szczypior, nie dodając już cebulek do sosu.
2. Jeśli nie lubicie kiszonek tak wodnistych i pływających, to możecie zrobić dwie rzeczy, aby ograniczyć ilość płynu. Po pierwsze odlać część wody, którą puści cukinia. Po drugie pominąć świeżą paprykę w sosie do kimchi. Ja akurat ją dodaję, bo u nas w domu mają duże wzięcie pływające kiszonki i ani kropelka sosu nigdy się nie marnuje.
Po tygodniu w weku - widać puste przestwory wypełnione gazami wytworzonymi podczas fermentacji. |
Wrażenia:
Cukinia, o czym wiedziałam już wcześniej, kisi się bardzo łatwo, a jej gniazda nasienne dosłownie rozpływają się - powstają takie malownicze obwarzanki, które widać na zdjęciu. Jak pisałam powyżej - smak bardzo intensywny za sprawą dymki - dla niektórych osób może być zbyt „czosnkowy”. W tym przepisie nie ma z kolei rzodkwi, przez co brak charakterystycznego siarkowego aromatu. Konsystencja miękka, smak umiarkowanie ostry, za to mocny aromat - ciekawe urozmaicenie pośród innych sezonowych kiszonek. Na pewno będę jeszcze eksperymentować z cukinią - jako warzywo kiszące się bezproblemowo i neutralne w smaku stanowi świetną bazę różnych dla różnych mieszanych lub nietypowo doprawionych kiszonek.
Pyszny dodatek do obiadu! U mnie także do śniadania, kolacji i podwieczorku - jak raz zaczniecie fermentować na poważnie, to będziecie mieć chętkę na kwaśne o każdej porze dnia i nocy. ;) |
PS. Parę dni temu podwoziłam koreańską autostopowiczkę - była zachwycona, że słyszałam o kimchi i robię je w domu. Szkoda, że nasza podróż była króciutka, tylko parę kilometrów w lepsze miejsce na wylotówce z Warszawy do Krakowa, bo może poznałabym jakieś nowe przepisy u źródła. ;)
Wreszcie znalazłam Pani bloga. Taką cukinię robiłam w ub. roku i bardzo wszystkim smakowała. A teraz chciałam powtórzyć i miałam problem. Dziękuję za wspaniałe przepisy i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowało. Warto robić kimchi z różnych warzyw, z cukinii, dyni, marchewki, a nawet pieczarek. Pozdrawiam!
Usuń