niedziela, 9 kwietnia 2017

Kiszona fasolka szparagowa w kwietniu? Tak, z mrożonki!

Dziś prezentuję chyba najdziwniejszą kiszonkę, którą do tej pory wykonałam. Kiszona fasolka szparagowa nastawiona z fasolki mrożonej. Pomysł właściwie chodził mi po głowie całą zimę, ale słoiki ciągle były zajęte a to przez kimchi, a to przez kapustę pekińską z koprem, a to przez inne eksperymenty.

Ponadto w naszej okolicy muszą mieszkać wyjątkowo żarłoczni miłośnicy mrożonej fasolki, bo nie idzie jej dostać w żadnym sklepie w promieniu kilometra. I tak przez całą zimę. W końcu nabyłam paczkę (450 g) w większym supermarkecie.


Przygotowałam ją w zasadzie identycznie jak w tym przepisie.

Tylko z blanszowaniem był problem. Wrzątek, do którego wrzuci się taką masę lodowatych strączków, natychmiast stygnie. Dlatego trzeba potrzymać ją na ogniu chwilę dłużej. Poczekałam, aż woda ponownie zawrze i gotowałam jeszcze około 5 minut. Odcedziłam i wystudziłam.

W weku 0,6 litra na dnie rozpuściłam łyżeczkę soli w niewielkiej ilości wody. Dodałam łyżeczkę nasion kopru. Wrzuciłam obgotowane strączki, mocno ugniotłam, uzupełniłam wodą. Szczelnie zamknęłam, potrząsnęłam, żeby sól dobrze rozeszła się po całym słoiku i odstawiłam na blat kuchenny. Na zdjęciu obok fasolka tuż po nastawieniu - widać różnicę w kolorze, dopiero podczas kiśnięcia robi się oliwkowa.

Wrażenia:
Słoik otworzyłam po 11 dniach. Cały ten czas spędził w kuchni w temperaturze pokojowej. Zapach kiszonki. Konsystencja dość miękka (to zasługa może zbyt długiego blanszowania). Smak bardzo kwaśny. Czuć aromat nasion kopru. Smaczne, choć muszę przyznać, że kiszonka ze świeżej fasolki była bardziej jędrna. Mimo wszystko to miła odmiana na przednówku.

Wnioski:
Mrożone warzywo to ciągle warzywo - cukry będące pożywką dla bakterii mlekowych. Prawdopodobnie większość warzyw z mrożonek można (po rozmrożeniu, ewentualnie zblanszowaniu) wykorzystać jako surowiec do kiszenia, zwłaszcza jeśli jesienią się zagapiliśmy i nie naszykowaliśmy tego, co najbardziej lubimy.


Przy okazji: aktywny komentator bloga, Błażej, podesłał link do warsztatów z Sandorem Ellixem Katzem, autorem „Sztuki fermentacji”, które odbędą się w dniach 2-4 czerwca na Dolnym Śląsku. Ja niestety nie będę mogła tam być, ale może ktoś jeszcze skorzysta.

6 komentarzy:

  1. Gratuluję udanych kiszonych eksperymentów.Fasolka mrozona kiszona...nigdy bym na to nie wpadła.Polecam żółtą fasolkę mrożoną ,bywa w Biedronce.Ja jutro nastawiam seler naciowy bez "towarzystwa".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się kisić jednak świeże warzywa. To był tylko taki eksperyment. Niedługo pojawi się rzodkiewka i inne nowalijki, będzie co kisić. Pokrzywy w toku.

      Usuń
    2. W sobote narwalem worek swiezych czubkow pokrzyw, Moczylem w solance do wczoraj i zrobilem kimchi plus czesc wymieszalem z lekko przekiszona juz kapusta dodalem zielona cebulke i czosnek, Oba przepisy wg Kirsten Shockey doswiadczonej fermentatorki autorki Fermented Vegetables. Jej nowa ksiazka o ostrych fermentach (Fiery Ferments) ukaze sie juz w maju.
      Podesle zdjecia i wrazenia z pokrzyw. Jak narazie solona pokrzywa smakuje b dobrze ;-)

      Usuń
    3. To ja nastawiłam wersję bardzo „bezpieczną” - po prostu wymieszałam parę szczytów pokrzywy z kapustą pekińską i zasoliłam. No cóż, zobaczymy. A zdjęcia podeślij koniecznie!

      Usuń
  2. Cieszę się, że eksperyment udany. Ale rzeczywiście - nic nie zastąpi sezonowych surowców, nawet najlepsze mrożonki. Dobrze jednak wiedzieć, że się da :)

    U mnie na tapecie eksperymenty z podagrycznikiem, pędami chmielu i czosnkiem niedźwiedzim. Jak coś z tego będzie - opiszę na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czosnku niedźwiedziego w naszej okolicy niestety brak. O pędach chmielu za to też myślę. Mam na niego miejscówkę, jeszcze powinny być ok. Na razie pokrzywa w jednej kiszonce... eksperyment w toku!

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz!