Pokrzywę zbieram co roku. Sporo suszę, ale jemy też świeżą jako dodatek do sałatek, zup, zapiekanek, placków itd. Nie każdy lubi smak pokrzywy, choć wydaje mi się, że jest to kwestia oswojenia się z nim. Chyba warto, bo wiosną pokrzywa jest prawdziwą bombą tak potrzebnych w tym czasie mikroelementów (zawiera m.in. sporo żelaza i krzemu - stąd stosuje się ją na mocne włosy i paznokcie).
Pokrzywę, podobnie jak inne dzikie rośliny jadalne, zbieramy z dala od dróg i w miejscach, gdzie nie załatwiają się psy. Wiosną pokrzywa jest najsmaczniejsza, pędy są jeszcze miękkie, listki delikatne, choć oczywiście już parzą. Zbieramy ją więc w gumowych rękawiczkach albo przez jakiś woreczek. Przelanie wrzątkiem na sitku neutralizuje jej parzące właściwości (na zdjęciu tuż po przelaniu).
Czy pokrzywę można ukisić?
Dodałam pokrzywę w małej ilości do litrowej kiszonki z kapusty pekińskiej i marchewki.
Składniki:
1 główka kapusty pekińskiej,
2-3 marchewki,
2 garście sparzonej wrzątkiem pokrzywy,
sól kamienna,
łyżeczka nasion kopru.
Wykonanie:
Kapustę pokroić na centymetrowej szerokości paski, marchewkę rozdrobnić - ja używam obieraczki do warzyw, żeby uzyskać długie, cienkie paski. Ugnieść z solą (daję 2/3 łyżki soli na kilogram warzyw), aż puszczą sok. Dodać koper i pokrzywę, wymieszać i ubić w słoju, tak by sok przykrył warzywa (w weku nie trzeba przywiązywać do tego tak dużej wagi, ale i tak warto zadbać o to, by powietrza było w kiszonce jak najmniej). Odstawić na tydzień lub dwa w temperaturze pokojowej. Można też trzymać dłużej, byle nie w upale. Ewentualnie przenieść do lodówki.
Wrażenia:
Muszę przyznać, że w całym słoju ta garść pokrzyw trochę zniknęła. Mogłoby być jej dwa-trzy razy więcej. Smak jest bardzo ciekawy i na pewno nie jest nieprzyjemny. W całej kiszonce dominuje swojska nuta kopru. Następnym razem zwiększę udział pokrzywy w tego typu kiszonce. Pamiętajcie, że tego typu liście bardzo tracą objętość po sparzeniu - podobnie jak szpinak albo szczaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz!