Twarożek ze słonecznika, opisany w tym poście, tak nam zasmakował, że postanowiliśmy dla odmiany zakisić pestki dyni. Ta pasta jest jeszcze lepsza, o konkretnym smaku. Bez miksera było to prawdziwe wyzwanie – tym razem użyliśmy małej ceramicznej makutry, a ucierał Sahib, po jednej łyżce ziaren. Mimo pracochłonności – warto było!
1. Pestki dyni namoczyć na noc lub na kilka godzin.
2. Odlać wodę, pestki zmielić.
3. Dodać starter z bakteriami mlekowymi – np. kilka łyżek soku z kiszonych warzyw, w razie potrzeby dosolić. Starterem może być sok z dowolnej kiszonki, serwatka itp.
4. Dokładnie wymieszać i odstawić w ciepłe, nienasłonecznione miejsce na kolejne kilkanaście godzin.
5. Spróbować – jeśli jest już wystarczająco kwaskowy, spożyć lub umieścić w lodówce.
Myślę, że przepyszne będą podobne wegańskie twarożki z różnych orzechów, np. nerkowców.
Zdjęcie: Marcin „Sahib” Klisz
DODANE 8.8.2016
Do robionego dziś „twarożku” dodałam razem ze starterem oliwę, około 2 łyżki. To był dobry pomysł, z fermentowaniem nie było żadnych problemów, a smak jest bardziej wyrazisty.
Jadłam ostatnio słodką wersję fermentowanego twarożku z dyni- ciekawy deser, jednak bliższe mi są smaki wytrawne. Zrobię wg Twojego sposobu. A w tym moim rodzynkowym twarożku też w przepisie była oliwa. Konsystencja po zblendowaniu jest pewnie dodatkowo bardziej aksamitna.
OdpowiedzUsuńPodasz przepis? Zaintrygowały mnie te rodzynki. ;)
UsuńJasne. Do słoika wsypałam 1 szklankę pestek z dyni, dwie łyżki z górką rodzynek (w przepisie koleżanki było 6 moreli suszonych; ja ich nie miałam więc wrzuciłam rodzynki w podobnej ilości- można też daktyle, śliwki itd., tylko trzeba je pokroić),sporą szczyptę soli. Zalałam mieszankę wrzątkiem. Poczekałam, aż wystygnie. Następnie dolałam 1/2 łyżki miodu, 1/2 łyżki oleju z pestek dyni, mały chlust startera (u mnie woda z ogórków). Słoik zamknęłam a po trzech dniach całość zblendowałam i serek był gotowy do jedzenia.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, nie mój smak, do słodkich kiszonek chyba jeszcze nie dojrzałam.
Zresztą ja ze słodyczy to najbardziej śledzia i jajecznicę lubię, więc nie jestem grupą docelową dla takich deserów :)
* w grupie docelowej. Tak to jest jak się w pośpiechu pisze :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis, próbuję wykoncypować, jaki to rodzaj fermentacji. No, niby mlekowa (starter), ale jest i cukier, może trochę drożdży też tam działa. Ciekawe, kiedyś spróbuję, ale na pewno z mniejszą ilością rodzynek.
UsuńA nie myślałaś o zorganizowaniu warsztatów z fermentacji? Temat może jeszcze troszkę niszowy, jednak cały czas zyskuje na popularności... A Ty masz i wiedzę empiryczną i książkową, więc bardzo solidne podstawy do zorganizowania tego typu spotkania.
OdpowiedzUsuńOrganizator ze mnie fatalny, miałam ostatnio propozycję coś poprowadzić, ale dopiero w kwietniu, a ja nie planuję z takim wyprzedzeniem... zobaczymy. Jak na razie prowadzę mikro-warsztaty dla znajomych, tj. jak ktoś pyta, to wyczerpująco krzewię wiedzę, a także pomagam siekać i upychać w słoikach. I to działa - coraz więcej znajomych coś kisi. Małymi krokami...
UsuńNa pewno. Ja sama bardzo skorzystałam z Twoich wskazówek, kupiłam weki, sama zaczęłam kisić kapustę i przygotowywać zakwasy z mieszanek warzyw. Fantastyczna sprawa.
OdpowiedzUsuńDo tej pory robiłam kwas z buraków metodą dość pracochłonną. Bardzo mi informacje uzyskane od Ciebie poszerzyły "horyzonty fermentacyjne" :). Zaczęłam się tą domową produkcją bawić. Kupiłam nawet grzybki kefirowe oraz zamierzam odkupić kombuchę.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo się cieszę! Takie komentarze bardzo motywują!
UsuńCo do kombuchy - dwa razy próbowałam hodowli kombuchy, za każdym razem jednak dość szybko mi się octowała. Dla mnie jest po prostu zbyt wymagająca (tak jaka trzymanie w domu zwierząt albo roślin) - więc pozostaję na razie przy tych fermentacjach, których nie trzeba ciągle doglądać. Ale tak poza tym, to kombucha jest pyszna i bynajmniej nie zniechęcam do własnych prób!
Nigdy nie piłam, natomiast czytałam same pozytywne opinie dotyczące walorów smakowych i zdrowotnych kombuchy. Niedaleko mojej pracy rodzina ma do odsprzedania taki grzybek. Koszt nieduży, więc nawet gdyby produkt finalny mojej produkcji nie nadawałby się do konsumpcji, straty czasowe i finansowe małe. Najwyżej się wyleczę z kombuchy w razie porażki fermentacyjnej i przestanie za mną chodzić :)
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze zrozumiesz proces, temperatury, dokarmianie i jesteś osobą w miarę obowiązkową, to na pewno się uda!
UsuńNie jestem obowiązkowa, temperatury jakie są takie są. Ale kombuchę hoduję i córka popija z dużą frajdą. Wyczytałam, że nie powinno być różnych rodzajów fermentów koło siebie. Ponoć nawet w oddzielnych pomieszczeniach;)
UsuńNie wiem, nie znam się. Ale w sumie to mam tylko kiszonki albo drożdże. ;)
UsuńCzy można użyć kefiru z grzybka tybetańskiego jako startera do takiego "twarożku"?
OdpowiedzUsuń