„W marynarce wojennej podejrzewano, że przyczyną szkorbutu jest brak świeżego pożywienia na morzu. Nie przyjęto jednak zaleceń Jamesa Linda, szkockiego lekarze, który - piętnaście lat przed wypłynięciem 'Endevoura' - napisał traktat, wskazujący na profilaktyczne działanie owoców cytrusowych. Zamiast tego Zarząd do Spraw Chorych i Rannych Marynarki Wojennej załadował na 'Endevoura' doświadczalne środki przeciwko szkorbutowi - brzeczkę słodową, kiszoną kapustę i 'przenośną zupę', wywar z 'warzyw zmieszanych z wątrobą, nerkami, sercami i innymi podrobami, wygotowany do gęstości', następnie wysuszony w postaci tabliczek, które rozpuszczano w owsiance lub dodawano do gotowanego grochu, tworząc rodzaj grochowego puddingu.
Cook wprowadzał tę dietę z zapałem fanatyka i znakomitą znajomością psychiki marynarzy. 'Taki jest bowiem charakter i przyzwyczajenie marynarzy w ogólności, że cokolwiek się im da, co odbiega od zwyczajności, nie zostanie dobrze przyjęte i spotka się jedynie z narzekaniem' - zapisał. Początkowo marynarze nie chcieli nawet tknąć kiszonej kapusty. Wtedy Cook rozpuścił wiadomość, że podaje się ją codziennie dżentelmenom i oficerom, a załoga może sama zdecydować, czy chce ją jeść, czy nie. Wkrótce nie było na statku człowieka, który by nie jadł kapusty. 'Jak tylko zobaczą, że ich przełożeni coś cenią, staje się to czymś najlepszym na świecie' - zapisał Cook.”
Tony Horwitz, który podążał śladami Jamesa Cooka, pływając i latając po całym Pacyfiku, podaje w wątpliwość, że to właśnie ta dieta uchroniła marynarzy przed szkorbutem, powszechną wówczas przypadłością ludzi morza. Zwraca uwagę, że kiedy tylko statek dobijał do jakiegoś brzegu, załoga uzupełniała zapasy o świeże produkty. Osobiście myślę, że kiszona kapusta też miała udział w sukcesie. Książka jest w ogóle fascynująca, napisana z humorem, ale i rzetelnością dobrego dziennikarza. Gorąco polecam!
Tony Horwitz „Błękitne przestrzenie. Wyprawa śladami kapitana Cooka” Wydawnictwo WAB, Warszawa 2016
Tony Horwitz moze sobie watpic, zeglarze dobijali do ladow zawsze a lodowek nie bylo. Dziwne, ze anglosasi wciaz sa uprzedzeni do kiszonek pomimo Cooka. Dzieki za ten wpis bo tez na ten temat informacji szukalem a jest skapo.
OdpowiedzUsuńTo zaskakujące uprzedzenie, biorąc pod uwagę zbliżony do naszego region świata i fakt, że mają u siebie możliwości bakteryjne praktycznie identycznego fermentowania, jak u nas. No i przecież nie są uprzedzeni do innych efektów fermentacji, jak wino, piwo, chleb, ser, oliwki, herbata... ;)
UsuńWydaje mi sie, ze sie mylisz. Region podobny, ale klimat lagodny, nie ma ostrych zim, jak w Polsce, korei czy Rosji, Albo nie ma ostrego calorocznego lata, zeby swieze jedzenie sie popsulo od goraca. czyli warzywa za dostepne rok caly, a nawet jesli ograniczone to jest trawa, a na trawie sie pasa owce caly rok czyli jest zarcie. My musielismy kombinowac. A te o ktorych wpominasz to albo wytwarzane wszedzie - chleb albo importowane, jednak wiedza o jedzeniu srodziemnomorskim jest powszechniejsza niz o naszym.
Usuńjestem jednak optymista, panuje autentyczna moda w mediach na kiszenie to staje sie buzzword. czasem przegladam jakies damskie poradniki z dietami i kimchi albo sauerkraut w tych nowych zwykle gdzies upchane jest.Ostatnio byl tez program BBC, gdzie bylo o kefirze i fermentacji warzyw (polke tam pokazali robiaca kimchi przez pare sekund - chyba to wspolautorka takiej jednej dobrej ksiazki) takrze jestem optymista.