Kiszona dynia makaronowa wyszła tak sobie. Mimo to nie chciałam, żeby się zmarnowała. Skoro do zupy warzywnej można dodać kiszone ogórki, kapustę, fasolkę albo brukselkę, to czemu nie dynię?
Ugotowałam prostą jarzynówkę - z cebuli, ziemniaków, marchewki i korzenia pietruszki. Dodałam dużo kurkumy, bo lubię. Stąd ten żółty kolor na zdjęciu. Do tego listki laurowe, ziele angielskie, pieprz, odrobinę gochugaru - testowo. To koreańska ostra papryka, tradycyjny składnik kimchi.
Elementem przełamującym smak miała być właśnie dynia. Za pierwszym razem dodałam jej do zupy zbyt mało i wyszła nijaka. Za drugim razem wpakowałam do zupy pół słoika dniowych kostek i sowicie podlałam sokiem z kiszonki. Oczywiście pod koniec gotowania, gdy pozostałe warzywa były prawie miękkie. Poza tym do garnka trafił też por, trochę czarnej soczewicy oraz kumin (pominęłam ostrą paprykę).
Ta druga wersja okazała się już akceptowalna - kwaśna i aromatyczna. Moim zdaniem do zup z kiszonymi warzywami trzeba ich naprawdę sporo, żeby przełamywały smak. Wtedy z powodzeniem mogą zastąpić pomidory, ocet albo sok z cytryny, tradycyjnie używane do zakwaszania zup.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz!