czwartek, 17 listopada 2016

Kiszona dynia z jabłkiem

Dzięki znajomym miałam okazję po raz pierwszy spróbować dynię odmiany Muscat de Provence. Dostałam spory, kilkukilogramowy owoc. Spożytkowałam go na różne sposoby, gotując dyniową zupę, smażąc placki i piekąc ciasto. Kawałek, który pozostał, wydał mi się idealny do wypełnienia litrowego weka i nastawienie kiszonki. Miało to tę dodatkową zaletę, że pozwalało odroczyć w czasie spożycie reszty warzywa. Pod nóż wpadło też kilka renet z własnego sadu. Drzewo stare, owoce dojrzewają na złamanym konarze opierającym się o ziemię, ale jeszcze dają radę. Niestety to już prawdopodobnie ostatnie lata tej jabłoni, ze złamania obłazi kora, a jabłka rodzi coraz mniejsze...



Dynię nastawiłam jak każdą inną zalewaną kiszonkę. Kawałki dyni i jabłek wzbogaciłam zielem angielskim, kardamonem i goździkami (ukryły się podczas robienia zdjęcia), a następnie zalałam pod samo wieczko solanką o proporcji: łyżka soli na litr wody (około 16 promili, jeśli ktoś potrzebuje wiedzieć dokładnie).

Odstawiłam w chłodnej kuchni (około 17°C), na spodku - podczas fermentacji wypływa część płynu.

Wrażenia: Po 12 dniach otworzyłam słoik - zdjęcie z lewej. Zapach bardzo przyjemny, czuć delikatny aromat goździków, kardamonu nie czuć w ogóle. Kawałki dyni mocno zmiękły, niektóre nawet za bardzo. Można było otworzyć kiszonkę kilka dni wcześniej (zwróćcie uwagę na niską temperaturę w naszej kuchni - w przegrzanej kuchni w bloku taką kiszonkę dobrze przenieść do lodówki po 2-4 dniach od nastawienia!). Mimo to smak jest w porządku - kwaskowy, mocno musujący, lekko goździkowy. Bakterie mlekowe musiały dość łatwo spenetrować miękki miąższ dyni, a powstające gazy nie miały jak uciec z roślinnej tkanki - stąd interesujące wrażenie, jakby się jadło szampana w postaci stałej. Jabłka są też porządku, o wiele twardsze od dyni, jednak mniej ciekawe w smaku - jakby straciły swój jabłkowy aromat (a surowa reneta to przecież jabłko z charakterem...).

Jabłka można kisić solo. Kiedyś zrobiliśmy taki eksperyment, ale użyliśmy zbyt kwaśnych, zdziczałych jabłek, w dodatku nieobranych, przez co wyszły twarde i bardziej słone niż kwaśne. Te z dynią wyszły na pewno lepsze niż pierwsze. Próby z jabłkami jeszcze będę prowadzić, być może wszystko zależy od danej odmiany, a także od dodatku aromatyzujących przypraw. Goździki są mocne i dominujące, jednak z jabłkami, dynią, a także burakami komponują się świetnie.

Wkrótce napiszę też o odmianie dyni, która wyszła znacznie gorzej.


2 komentarze:

Dziękuję za odwiedziny i komentarz!