Właściwie to nic. Kiszonkowa posucha. Przez trzy tygodnie bardzo zatęskniliśmy za kiszonkami. Wręcz fizycznie nam ich brakowało.
Niby mają kiszonego śledzia zwanego surströmming. Ale nigdy na niego nie trafiliśmy (może i lepiej, bo Sahib na pewno chciałby spróbować!). Kiszonek warzywnych brak, w każdym razie aktywnych tj. zawierających żywe bakterie.
Można kupić kiszoną kapustę - sprowadzaną z Holandii, hermetycznie zapakowaną. Kupiliśmy ją dwa razy jako dodatek do obiadu - dość kwaśna, dodatkowo konserwowana witaminą C (a może kwaskiem cytrynowym - niestety nie zapisałam sobie). Mocno rozdrobniona, miękka, bez przypraw. Z tego, co wyczytałam na opakowaniu, wynika, że była jednak
pasteryzowana, opatrzona formułkami dotyczącymi bezpieczeństwa żywności.
Czyżby w Szwecji bali się słowa „bakteria” podobnie jak Amerykanie?
Oprócz tego, już ze względów czysto smakowych, kupowałam od czasu do czasu żytnie pieczywo chrupkie na zakwasie - tym razem był to produkt sprowadzany z Finlandii. Cieniutkie, chrupkie i co najważniejsze - nie wilgotniało w warunkach biwakowych. Miało smak i aromat dobrego żytniego chleba.
W jednym z supermarketów znalazłam też polskie ogórki kiszone firmy Krakus - na półce typu „kuchnie świata” obok przysmaków z Bliskiego Wschodu i Meksyku. Ogórki Krakusa wypadały jednak dość drogo, poza tym nie chciało mi się wozić litrowego słoja rowerem, więc zrezygnowałam. Ponoć szwedzkie ogórki tego typu są bardzo mocno solone (salt gurka) i z naszymi mają niewiele wspólnego.
Na jednym z biwaków sfermentowaliśmy herbatkę z liści czarnej jagody - ale o tym napiszę osobno.
Dziesięć lat temu w jednym z supermarketów północnej Szwecji trafiłem na polską kapustę kiszoną w słoikach. Nie próbowałem, mój budżet nie przewidywał takich ekstrawagancji kulinarnych.
OdpowiedzUsuńPodobno to były wczasy odchudzające w Umeå. ;)
UsuńTe Finn Crisp to moje ulubione pieczywo chrupkie. Nie pamiętam gdzie je pierwszy raz kupiłam, ale pamiętam że jak mieszkałam w Kanadzie to je regularnie kupowałam, teraz mieszkam w Anglii i też są dostępne. Pamiętam też, że kiedy odwiedzałam rodziców w Polsce też je kupiłam w jednym z marketów. Skąd mają fantastyczny tzn. mąka żytnia, zakwas i woda. Jest też wersja pełnoziarnista, ale moim zdaniem już nie tak dobra.
OdpowiedzUsuńPs. Świetny blog. Odkryłam go dopiero wczoraj i żałuję, że nie wcześniej.
Znaleźliśmy go w Polsce ;)
Usuń