Zupę kimchi zamówił sobie Sahib i zrobiłam ją z tego, co było w domu pod ręką.
Daleka jest od wersji oryginalnej (m.in. z tofu), ale wychodzi przepyszna i Sahib zaraz po zjedzeniu trzeciej dokładki chciał gotować następną. ;)
Z rodzimych zup najbardziej przypomina kapuśniak, jednak smak i aromat są bardziej złożone za sprawą kimchi.
sobota, 30 grudnia 2017
sobota, 23 grudnia 2017
Kimchi z pieczarek
Do zrobienia kimchi z pieczarek zainspirował mnie Błażej. Przy okazji wpuściłam go w niezłe maliny. Zapytał mnie, jak kisić pieczarki - obgotowane czy surowe...?
Kiedyś włożyłam testowo jedną małą, surową pieczarkę do kiszonki wielowarzywnej. Zanim inne warzywa się ukisiły, pieczarka prawie się rozpuściła! Wydawało mi się, że w takim razie po obgotowaniu będzie jeszcze gorzej.
Jak bardzo się myliłam!
Kiedyś włożyłam testowo jedną małą, surową pieczarkę do kiszonki wielowarzywnej. Zanim inne warzywa się ukisiły, pieczarka prawie się rozpuściła! Wydawało mi się, że w takim razie po obgotowaniu będzie jeszcze gorzej.
Jak bardzo się myliłam!
niedziela, 17 grudnia 2017
Moi przyjaciele kiszą #9 - kimchi, rzepa, bakłażan
Kiszenie zatacza coraz szersze kręgi. Dziś w gronie kiszarników witam Magdę, mieszkankę sąsiedniej miejscowości, która zrobiła swoje pierwsze kimchi. Oprócz tego na zdjęciu także mieszana kapusta - biała z czerwoną oraz kwas z buraków. Magda wykonała wszystko samodzielnie, zadając tylko parę pytań. Próbowałam jej kimchi - wyszło świetne, kwaśne, aromatyczne, ale dość łagodne (bez ostrej papryki), zawiera m.in. glony.
Kiszonki Magdy |
niedziela, 10 grudnia 2017
Czerwona kapusta kiszona z miodem i żurawiną
O czerwonej kapuście pisałam już kilka razy. Kisi się ona bezproblemowo, choć nieco inaczej niż biała kapusta. Przede wszystkim wychodzi twardsza. Oczywiście mięknie z czasem - u nas jednak nigdy nie stoi na tyle długo, by osiągnąć miękkość porównywalną do zwykłej białej kapusty. ;)
Tym razem dodałam leśną żurawinę, której spory worek zalegał w zamrażalniku. Kupiona na targu żurawina była niedojrzała i nie mieliśmy pomysłu na inne jej wykorzystanie. W tej kiszonce sprawdziła się bardzo dobrze.
niedziela, 3 grudnia 2017
„Fermentacja warzyw” Kirsten i Christopher Shockey - recenzja
Tę książkę przeczytałam w dwa wieczory, z dużym podnieceniem i notesem pod ręką. Po co notes? Nie tylko żeby napisać poniższą recenzję, ale przede wszystkim - aby wynotować sobie wszystkie fantastyczne inspiracje do ukiszenia i składniki do kupienia. Chciałoby się od razu wszystkiego spróbować! Niezależnie, czy dopiero zaczynasz przygodę z kiszeniem, czy kisisz od lat i szukasz nowych pomysłów - nie będziesz rozczarowany.
Przede wszystkim książka jest po prostu ładna. Fajny, kwadratowy format, świetna typografia, czytelny układ, okładka przyciągająca wzrok - zawodowo zwracam uwagę na takie rzeczy i to jest naprawdę na poziomie. Zdjęcia są profesjonalnie zaaranżowane, ale nie zabierają dużo miejsca. Sprytnie zgrupowano potrawy po kilka na jednym zdjęciu. Prosty i skuteczny zabieg, wpływający przecież także na cenę książki.
Przede wszystkim książka jest po prostu ładna. Fajny, kwadratowy format, świetna typografia, czytelny układ, okładka przyciągająca wzrok - zawodowo zwracam uwagę na takie rzeczy i to jest naprawdę na poziomie. Zdjęcia są profesjonalnie zaaranżowane, ale nie zabierają dużo miejsca. Sprytnie zgrupowano potrawy po kilka na jednym zdjęciu. Prosty i skuteczny zabieg, wpływający przecież także na cenę książki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)