Postanowiłam zebrać razem kilkanaście pomysłów na wykorzystanie nie tylko słojów specjalistycznych, ale także popularnych i tanich słoików typu „twist”. Zdarzało mi się fermentować także w takich słoikach, na przykład na działce albo na wyjeździe. Wymagało to pokombinowania i czasem dość karkołomnych konstrukcji docisków, miseczek itp. Da się. Jednak jeśli ktoś poważnie myśli o fermentacji, to namawiam na zakup kilku słojów zapewniające środowisko beztlenowe (weki, ceramiczne garnki hermetyczne...).
[Uwaga techniczna: po kliknięciu na obrazek wyświetli się w większej rozdzielczości.]
1-3. Weki. Pierwsze trzy słoiki mimo różnic w przekroju mają podobną zasadę działania. Między słojem a szklaną pokrywką znajduje się gumowa w uszczelka. Pokrywka jest dociśnięta za pomocą elementów metalowych - dużej sprężyny w wekach starszego typu (1), mniejszych zacisków w nowszych wekach (2) albo systemu drucików oplatających słoik (3). Cały układ nie jest sztywny - tj. pod wpływem wzrastającego w słoju ciśnienia pokrywka leciutko odchyla się na boki, a gazy mogą ulatywać. Dwutlenek węgla stopniowo wypiera powietrze i tworzy beztlenowe środowisko w najbardziej newralgicznym punkcie tj. pod pokrywką. Zwróćcie uwagę, że w słoiku nr 2 powietrza jest najmniej, zwłaszcza jeśli napakujemy warzywa prawie pod samą pokrywę. Nie ukrywam, że są to moje ulubione słoiki i odkąd ich używam, nie miałam przypadku „zepsucia się” kiszonki. Zaletą weków jest rozmaitość pojemności, w których są produkowane, dzięki czemu można produkować także małe, eksperymentalne partie kiszonek.
5. Twist. Tutaj twist wykorzystany jest do kiszenia warzyw opadających na dno lub unoszących się poniżej poziomu solanki. Dobry przykład to kwas z buraków. Ważne, alby twista nie zakręcać zbyt mocno - gazy muszą swobodnie ulatywać. Mimo to taki sposób kiszenia nie nadaje się do długoterminowych kiszonek - po jakimś czasie na powierzchni pojawi się kożuch pleśni lub drożdży.
6. Twist. Tutaj kisimy duże warzywa, np. ogórki i układamy je w słoju tak, aby przewężenie słoika zapobiegało wypływaniu warzyw na wierzch.
7. Twist. Jeśli warzywa są wiotkie, możemy zastosować jakiś sztywniejszy element do zablokowania warzyw od góry. Może to być na przykład łodyga kopru albo kawałek twardego warzywa, np. marchewki. Być może ten kawałek marchewki będzie wystawał z solanki i się nadpsuje - trzeba go będzie prawdopodobnie przeznaczyć na straty.
8. Twist + dodatkowe małe naczynie. Do twista można włożyć malutką miseczkę wypełnioną solanką. Miseczka pełni rolę docisku. Można także włożyć wąski słoik lub szklankę - wtedy nie uda się zakręcić pokrywki, trzeba będzie przykryć całość kawałkiem czystej tkaniny, alby chronić kiszonkę przed kurzem i owadami. Przy standardowych słoikach zwykle jest problem ze znalezieniem odpowiednio małych miseczek lub wąskich słoików, które zmieszczą się w otworze.
9. Otwarte naczynie + woreczek plastikowy wypełniony solanką. To jest dość skuteczny sposób, ponieważ woreczek ładnie zakryje całą powierzchnię kiszonki. Wadą tego sposobu jest kontakt plastiku z żywnością. Woreczek powinien być oczywiście dopuszczony do kontaktu z żywnością i niezawierający BPA. Najlepiej wypełnić go solanką, aby w razie wycieku stężenie soli nie uległo zmianie. Od góry można go także docisnąć talerzykiem.
10. Twist + patyczki do szaszłyków. Patyczki przed użyciem trzeba dociąć dokładnie na wysokość słoja, tak aby zmieściły się pod pokrywką i stały pionowo. Na patyczki można nadziać różne warzywa, które będą dzięki temu ustabilizowane pod powierzchnią solanki.
11. Otwarte naczynie + docisk. To chyba najbardziej tradycyjny sposób. Tak kiszono kapustę w olbrzymich dębowych beczkach. Docisk może być kamienny lub drewniany. Dodatkowo tkanina chroni przed kurzem i owadami. Wadą jest oczywiście dostęp powietrza do wierzchniej warstwy, która po jakimś czasie pokrywa się pleśnią. Głębsze warstwy kiszonki są oczywiście prawidłowo sfermentowane.
12. Słoiki firmy Lakeland. Taki słoik to dla mnie nowość - dostałam go niedawno od Błażeja i kiszę w nim właśnie pierwszą partię czerwonej kapusty. Pokrywka słoika jest plastikowa i zaopatrzona w dwa zaworki - zawór bezpieczeństwa oraz otwór zaopatrzony w silikonowy zacisk, którym można regulować dostęp powietrza do wnętrza (np. aby łatwiej odkręcić pokrywkę). Zaletą tego słoika jest właśnie plastikowa pokrywa, która nie koroduje pod wpływem kwasu. Po nastawieniu kiszonki dość szybko zaobserwowałam bąbelki i płyn wydostające się przez zawór bezpieczeństwa. Jestem ciekawa, co zastanę w środku, ale Błażej bardzo te słoiki chwali.
Myślę, że powyższe lista nie wyczerpuje tematu. Otrzymałam kiedyś propozycję kiszenia w woreczkach próżniowych - nie zdecydowałam się na to tylko ze względu na plastik konieczny w tym przypadku, w dodatku jednorazowy, więc mało ekologiczny. Jednak z punktu widzenia technologii prawdopodobnie nie ma przeszkód, by tak fermentować. W książce „Fermentacja warzyw” autorstwa Shockeyów (recenzja wkrótce) znajdują się zdjęcia słojów zaopatrzonych w rurki fermentacyjne (jak do wina).
Jeśli macie jakieś inne, sprawdzone sposoby, to podzielcie się proszę w komentarzu!
Ponieważ nie posiadam weków to kiszę w słoikach twist.Nalewam solanki z górką tak żeby zakręcając pokrywkę ulało się trochę i wstawiam do miseczki .Zwykle po 2 dniach płyn zaczyna wyciekać do naczynia widać że zaczyna się fermentacja/bąbelki/.
OdpowiedzUsuńKapustę kiszę w kamiennym garnku o szerokim otworze .Ubijam i wkładam spodek dociskam tak żeby sok przelał się na spodek i dociskamdużym słoikiem z wodą.Jeszcze nic mi się nie popsuło.
Pozdrawiam
Masz dobrą rękę. ;)
UsuńBardzo ciekawe zestawienie. Właściwie większość sposobów znam i stosuję, wcale sobie tego nie uświadamiając, intuicyjnie.
OdpowiedzUsuńAle nie wpadłam sama na pomysł z patyczkami do szaszłyków, genialny w swojej prostocie i mający wspaniały potencjał imprezowy. Już planuję, co i jak ponadziewać na patyczki, żeby łądnie wyglądało i podobnie się ukisiło. Jak fajnie to będzie wyglądać na talerzu w karnawale! Dziękuję!!!
Większość jest intuicyjna, masz rację. ;) Powodzenia z patyczkami. Można je dla pewności wyparzyć przed kiszeniem.
UsuńCudowny blog, nie mogę przestać czytać!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i mam nadzieję, że nie poprzestaniesz na czytaniu. ;)
UsuńA ja mam takie pytanie: posiadam słoiki weki nr 3 i zastanawiam się ile przestrzeni powinni być pomiędzy zamknięciem a zawartością żeby całość nie wybuchła? Te weki są dość szczelnie zamknięte i gazy z nich chyba nie będą swobodnie ulatywać? Otwierać je zatem co jakiś czas? Trudne to...
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć, bo nie mam w ręku Twoich słoików. Idea weków polega na tym, że właśnie nie wybuchają, tylko powoli wypuszczają powietrze gdy ciśnienie odpowiednio wzrośnie. W wekach, których używam, można delikatnie ruszając pokrywką na boki rozszczelnić słój. Dlatego podczas procesu kiszenie nigdy nie dotyka się pokrywki, nie podnosi za nią itd.
OdpowiedzUsuńCzyli najbezpieczniej na początek zaopatrzyć się w 2-3 oryginalne słoiki Weck :)
UsuńPolskie weki też są w porządku. Można kupić w mniejszych sklepach gospodarstwa domowego, w sezonie na bazarkach itd.
UsuńJa dzisiaj zakupiłem 24 sztuki spodków pod filiżankę 90 mm czyli idealne do słoików Weck 100 mm, a takich posiadam 16 sztuk. Myślę że to będzie idealne rozwiązanie do uciskania moich kiszonek. Jak będę miał je w domu to zrobię próbę i się podzielę moim doświadczeniem. Koszt nie wielki bo komplet 12 sztuk to 31 zł za 24 sztuki z przesyłką wyszło mi 74 zł czyli za sztukę około 3,10 zł
OdpowiedzUsuńFajny pomysł! Tylko czy będą odpowiednio ciężkie? W razie czego można kłaść nawet 2 naraz. Dociski granitowe, których używam do litrowych weków ważą około 280 g. Jak kiszę w wysokim weku 2,7 litra, to czasem używam dwóch.
Usuń